Jestem wielomamą i założyłam firmę szyjącą pieluszki!
Zapraszamy Was do lektury wywiadu z Joanną Zbroją, właścicielką Little Rhino. Opowiada nam między innymi o tym, jak powstał pomysł na założenie firmy tworzącej pieluszki oraz skąd czerpie inspiracje na nowe wzory. Na końcu tekstu znajdziecie też niespodziankę!
Joanno, cofnijmy się do samego początku. Jak poznałaś pieluchy wielorazowe?
Powiedziała mi o nich ciężarna w owym czasie koleżanka i wspólniczka. Nie była zadowolona z rozwiązań dostępnych na rynku i – jako projektantka oraz złota rączka – postanowiła zaprojektować naszą linię pieluch. Tak powstało Little Rhino ja zajmowałam się realizacją, skalowaniem i sprzedażą, a później też prototypowaniem i wymyślaniem nowości.
Skąd zatem wziął się pomysł na założenie firmy akurat z pieluchami wielorazowymi?
Pomysł na firmę w tej branży wynikał ze świadomości ekologicznej i zdrowotnej. Po pierwsze, chciałam robić biznes etyczny i taki, ktory ma sens oraz realny wpływ na rzeczywistość. Zmniejszenie ilości śmieci i zadbanie o skórę niemowląt to dwa wystarczające powody, aby wejść do tego biznesu.
Nasze produkty szybko pokochano, nie tylko w Polsce – więc zajęłam się zwiększaniem produkcji i dopasowaniem towaru do rynków. Stąd też tak wiele modeli dostępnych w naszym sklepie
Co było dla Was największym wyzwaniem? Albo co Was zaskoczyło?
Najwięcej pracy miałyśmy w początkowym etapie prototypowania naszych otulaczy – tak, żeby nic nie przeciekało. Udało się wymyślić unikalny sposób wszywania gumek i podwijania materiału.
Dużo walk było też z dwoma modelami AIO – żeby sprawnie schły, dużo chłonęły i były bardzo wygodne – bo o tę wygodę dzieci i rodziców (w zakładaniu) bardzo dbamy. Testy gumek, ich długości i sprężystości trwały miesiącami – nie licząc sampli samych typów gumek – tak, żeby pieluszka dobrze leżała, ale żeby jednocześnie gumki nie zostawiały śladów.
To też się udało i za to między innymi jesteśmy bardzo cenieni jako marka. Ale także za miękkość, wygodę, chłonność, no i wzory.
Wasze wzory to coś, co zdecydowanie wyróżnia Was na rynku. Skąd czerpiesz inspiracje?
Z życia mieszkam na Teneryfie i otacza mnie piękno przyrody na co dzień. Ale słucham też klientek, które na przykład marzą o konkretnym wzorze. Oglądam dużo tablic na Pintereście i się inspiruję. Nasze wzory są kolorowe, charakterystyczne i rozpoznawalne. Ryby, tukany, kwiaty czy kaktusy to hity
Czy polskie pieluchy osiągają też sukces poza granicami Polski?
W naszym przypadku dużo większy poza Polską, niż w Polsce Sprzedajemy nasze produkty w 12 krajach i mamy spore grono wiernych klientek. Dzięki wysokim standardom jakości, ta ekspansja na Europę wydarzyła się bardzo szybko!
Teneryfa wydaje się być pięknym miejscem – skąd decyzja o mieszkaniu poza Polską i jak się tam prowadzi firmę?
Decyzja zapadła w głębokiej pandemii – ja byłam wtedy na urlopie macierzyńskim. Stwierdziliśmy rodzinnie, że możemy pracować skądkolwiek i padło na Teneryfę. Firmę prowadzi się tu łatwo i spokojnie, a dzięki wspaniałemu zespołowi Little Rhino jest to dla mnie bezproblemowe – wszystko jest szyte w Polsce, magazyn i wysyłka też są w Polsce. Nasz zespół jest solidny i jestem bardzo wdzięczna, że mogę działać właśnie w takiej formie.
Teneryfa jest świetnym miejscem do życia! Zarówno szkoła moich dzieci, jak i podejście ludzi tu mieszkających, codziennie mnie w tej decyzji umacniają.
Jak pogodzić prowadzenie firmy z pieluchami z byciem mamą?
Chciałabym, żeby takie pytania nie były zadawane, albo były zadawane też mężczyznom – jak pogodzić pracę z byciem tatą? Dziewczyny, nie zadawajmy sobie takich pytań. Jako mamy godzimy życie prywatne z zawodowym zupełnie normalnie, tak samo jak godzą je mężczyźni i ojcowie.
Czy masz jakieś plany na dalszy rozwój firmy?
Tak, jest wiele planów ale część tajnych! Mogę za to zdradzić, że mam dla wszystkich czytelników niespodziankę – do końca października 2022 roku kod “Rhino 10” obniża cenę naszych produktów o 10%
Świetnie! W takim razie biegniemy na zakupy, a Tobie serdecznie dziękujemy za rozmowę i podzielenie się z nami swoją historią 🙂